Domowy Baileys (likier kawowy)

Jak zrobić domowego Baileysa? To pytanie zadawałyśmy sobie z koleżankami w liceum, gdy podczas jednego z szantowych koncertów na Festiwalu SARI w Miejskim Domu Kultury w mym rodzinnym mieście jakieś 20 lat temu spróbowałyśmy tego cuda, rozdawanego przez hostessy. Irlandzki likier rozpalał naszą wyobraźnię, ale wtedy dopiero wchodził na polski rynek, a my licealistki nie mogłyśmy sobie pozwolić na takie luksusy. Pamiętam, że wypróbowałam kilka receptur koleżanek mojej mamy – zakładały one zwykle miksowanie kajmaku, powstającego z gotowanego mozolnie na gazie przez 2 godziny mleka skondensowanego ze spirytusem (sic!) ale to wciąż nie był ten gładki, aksamitny i delikatny trunek. Na studiach zaczęłam podróżować, okazało się, że na bezcłówkach Baileysa bez liku, we wszystkich możliwych smakach i pojemnościach, a i cena przyjemniejsza niż ta kilka lat wcześniej, minęło jakieś 10 lat i nagle domowy Baileys powrócił do mnie tuż przed świętami – objawił mi się na blogu Smitten Kitchen, przypominając o swoim istnieniu. Nie zastanawiając się zbyt długo wyciągnęłam zalegającą w szufladzie puszkę mleka skondensowanego, małżonek jako fan Jim Beam’a udostępnił szklankę bourbonu i już po chwili zachwycałam się smakiem, który nie jest może idealną kopią znanego wszystkim Irish Cream ale jest wystarczająco blisko ideału – razem z siostrą byłyśmy po prostu zachwycone.

1

W wysokim naczyniu mieszamy kakao i kawę rozpuszczalną z dwoma łyżkami wrzątku, rozcierając na gładką pastę.

2

Dodajemy śmietankę i mieszamy dokładnie za pomocą rózgi, następnie powoli wlewamy mleko skondensowane, cały czas mieszając. Na koniec dodajemy whiskey, mieszamy, przelewamy do butelki/butelek (wychodzi nieco ponad 800 ml) i odstawiamy do lodówki na co najmniej kilka godzin, aby smaki dobrze się połączyły.

3

Podajemy z kostkami lodu, likier stanowi doskonały dodatek do kawy i deserów. Można go przechowywać przez około 7 dni, choć u nas nie dotrwał do 3.